Hades
Browar: Olimp
Styl: Russian Imperial Stout
RIS JEST KRÓLEM PIW JAK LEW JEST KRÓLEM ZWIERZĄT. A przynajmniej taka krąży obiegowa opinia w środowisku. Nie do końca się z nią zgadzam, bo o ile oczywiście cenię ten styl, to uważam, że barley wine, a czasem nawet poreter bałtycki, jako, że to chyba mój ulubiony gatunek, co najmniej dorównują mu. Dzisiaj jednak mamy do czynienia z wyjątkowym RISem. Hades jest wyjątkowy pod kilkoma względami. Po pierwsze jest chmielony amerykańskimi chmielami (Galaxy, Chinook, Cascade). Po drugie dodano do niego mleko w proszku, co jest lekko zastanawiające. gdyż o ile z laktozą w kilku milk stoutach się spotkałem, to mleka w proszku jeszcze nie widziałem w piwie. Dziwne jest to ponadto, ponieważ jak powszechnie wiadomo laktoza to cukier, więc służy przy okazji do dalszej fermentacji/refermentacji drożdży, to w mleku w proszku mamy do czynienia poza cukrem również z innymi składnikami, na przykład z białkiem oraz innymi rzeczami, co raczej nie jest do końca mile widziane w piwie. Po trzecie, wrzucono do Hadesa także trzy różne gatunki ostrych papryczek. Po czwarte, kozackie opakowanie w postaci świetnej etykiety na dobrym papierze oraz lakowanej (!) szyjce wraz z kapslem. Świetny pomysł, nie przeszkadza w otwieraniu a czujesz się dzięki temu bajerowi dobre pół metra nad podłogą, szukając swego ego pod sufitem. Przejdźmy zatem do konkretów, czyli jak ten rozbudzony apetyt został zaspokojony. Jak Pan Bóg przykazał, piany brak. Kolor czarny jak szatan a nawet Hades, Sauron i Dementrorzy.W ogóle nie przejrzysty, zero jakichkolwiek refleksów. W zapachu jest pikantność! Hurra! Wyczuwam aromaty ostrej papryczki i pieprzność. Ponadto, odnajduję nuty paloności, leciutkiej czekolady mlecznej i właśnie kawy z mlekiem. Złożony i bardzo przyjemny zapach. Smak dorównał oczekiwaniom. Jest pikantnie, w każdym łyku zostaje ostrość na języku, jest wyraźna i dobrze wyczuywalna. Jednocześne wcale nie przeszkadza w spożywaniu, wręcz przeciwnie, bardzo dobrze komponuje się z resztą zawartości, świetnie podkreślając moc każdego łyku. Bo nie muszę dodawać oczywiście, iż 12% alkoholu jest absolutnie niewyczuwalne? Za to 25% ekstraktu i owszem, powiedziałbym, że jest wybitnie aksamitnie, a nawet nieco oleiście. Ostrość smaku niweluje nuta kawy z dużą ilością mleka. Pierwsze piwo, które jednocześnie posiada w sobie akcję i reakcję - ostre papryczki i mleko! Całe bogactwo doznań podsumowuje palony wytrawny finisz. Niezwykle udane piwo, nie jest przegięte w żadną stronę, ani za ostre przez papryczki, ani za słodkie przez mleko, ani zbyt zamulające. Nawet zadziwiająco rześkie jak na styl i swój woltaż. Problem jest jedynie z chmielem, ale może to i dobrze, że nie da się o nim prawie nic powiedzieć, bo to już mogłaby być lekka przesada i za dużo dobrości naraz.
Żeby krótko podsumować ten lekko niespójny wywód, napiszę, że super piwo 8/10 chociaż Bałtycki Władca lepszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz