Salamander
Browar Stu Mostów
Styl: Black IPA
Szykowałem się na Lubelskich Targach Piw Rzemieślniczych na Hoppy Violet Potato Lagera ze Stu Mostów, ale oczywiście kiedy sobie o nim przypomniałem w trakcie pierwszego dnia imprezy, to już się skończył jak Mourinho w Chelsea. Zamiast piwa z ziemniakiem wziąłem zatem piwo z czarną jaszczurką, myślę, że też nie najgorzej pod względem dziwności. Uwielbiam te etykietki, na których w składzie widnieje "chmiel i drożdże". Uwielbiam oczywiście z przekąsem. To taka wielka tajemnica, naprawdę, czym nachmieliliście? I tak jak już będę dużym piwowarem domowym to zrobię lepsze. Chociaż to też niezłe. Z butelczyny pachnie ładnie żywicą, cytrusami oraz leciutko czekoladą - słód pszeniczny czekoladowy. Owy ancymon zapewnia również gładkość w piwie. Do szkła wlatuje gruby niczym Ryszard Kalisz na diecie poselskiej kożuch z piany, gęściutki i efektowny. W trakcie picia pozostawia delikatny pierścień na powierzchni, jest dobrze pod względem pienistości. Płyn oczywiście nieprzejrzyście czarny, żadnych refleksów. Ze szkła cały czas mocna żywica, cytrusy oraz lekka czekolada i paloność. W smaku przyjemne, średnie chmielenie. Dużo żywicy. mniej cytrusów. Nie demoluje kubków smakowych, pijalnie gorzki finisz 68 IBU. Kiedy patrzę na piwo, to mam wrażenie, że goryczka pochodzi w pewnym mniejszym stopniu od paloności, a w pozostałej części z chmielu. Zamykając oczy jednak mam wrażenie, że to sam chmiel i leśno-żywiczna gorycz. Udana, należy oddać gadowi to co jaszczurcze. Krótka, przyjemna, nie ściąga. Poprawna czarna IPA, choć faworytem w stylu raczej wciąż Hopus Pokus z Pinty.