Underwater
Browar: Raduga
Styl: American Saisson
Jak sama nazwa wskazuje, american saisson, czyli klasyczny belgijski styl. Oczywiście w interpretacji Radugi, bo przedrostek 'american' oraz chmiel Cascade trudno uznać za obecne od zawsze wśród Walonów i Flamandów. Z belgijskiej klasyki najwięcej zostało w fermentacji, która odbyła się płynnymi drożdżami WLP566.Owe małe skurczybyki dają charakterystyczną lekką kwaskowość oraz korzenność, jak przystało na Małą Belgię, i nie mówię tu o frytkach. W zapachu jest to odczuwalne, obok wyraźnych cytrusów, które buchają w nozdrza zaraz po odkapslowaniu. Ale coż się dzieje później - w miarę utleniania do nosa dociera co raz więcej czysto ziołowych aromatów. Po dłuższej chwili wąchania i zamuleniu, zacząłem się zastanawiać, czy przede mną jest kraft w snifterze, czy amol z cukrem na łyżeczce. Ech, jednak piwo, jak omylne są zmysły ludzkie. Po przelaniu aromat utrzymuje się ten sam, wzrasta nawet ziołowość. Brak słodowości, chociaż w smaku jest odczuwalna. Delikatnie oczywiście, jednak występuje. Piana ładna, gęściutka i oblepiająca szkło. Kolor specyfiku ciemny bursztyn/brąz, jasnobursztynowe/złote refleksy kojarzą się z typowym belgian blond ale. Kurczę, ziołowy zapach w połączeniu z tą etykietką z syreną rzeczywiście momentami może wysłać nasz mózg nad morze, a pod nos podetknąć nam glony. Coż za autosugestia. Piwo kompletnie klarowne, choć niefiltrowane. W smaku udanie balansujące między wytrawnością a słodowścią. Wysycenie średnie w kierunku nieskiego. Mózg po chwili namysłu krzyczy do palców "pal licho, napisz jednak niskie!" No to piszę: nawet niskie. Smak przedstawia się następująco: mocna ziołowość, lekkie cytrusy, troszkę żywicy, troszkę korzenności i troszkę kwaskowatości. Złożony, a zarazem dosyć gładki smak szybko przelewający się falami przez usta. Na kończu nawet coś w rodzaju goryczki, faktycznie może 35 IBU. Ale nawet ona jest tak jakby... ziołowa. Nie da się ukryć, chmiel Wakatu zrobił robotę. A jako że jestem już lekko pijany, a film Underwater z '55 z Jane Russel zaraz się ściągnie, to żegnam Drogich Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz