Cherry Lady
Browar na Jurze
Styl: Cherry sour ale
Kolejny kwasiżur który w naturalny sposób od razu prosi się o porównania do Kwasu Gamma od Pinty. Kolor znacznie ciemniejszy niż dzieło Pinciarzy, buraczany rzekłbym nawet. Oczywiście również z różowymi refleksami, również przejrzysty, choć troszkę mniej. Wysycenie raczej niskie. W zapachu z butelki na pierwszym planie pododbna mocna nutka kwaszonej kapusty, w tle wiśnie. Po przelaniu już nie tak intensywnie kapuchowe jak Kwas Gamma. Po weryfikacji kiszonka zmienia się w lekkie aromaty kefirowe - więc te słynne bakterie kwasu mlekowego - lactobacillus helveticus. Więcej wiśni. No to chlup. Fajnie, intensywnie wiśniowo, cierpko i kwaśnie, w żaden sposób nie słodko. Kwaśność nie jest jednak taka właśnie kapuściana, ale cierpko - owocowa. Sok wyciśnięty z wiśni ładnie wzbogaca profil smakowy. Amarillo nie czuć wcale a wcale, w sumie może to i dobrze. Jest też stosunkowo sporo więcej ciała, bardziej słodowy i treściwy ten nasz rudzielec.W składzie wymieniono karmel jasny, a więc mamy cię jak u Szymona Majewskiego. Nie zaburza on jednak tego cierpko-owocowego profilu, przyjemnie współgra z wiśniowością. Momentami miałem na języku wrażenie cynamonu. Wydaje mi się, że może wiązać się to z "tym uczuciem, gdy" je się szarlotkę, gdzie podkład i białko na górze są słodkie, a jabłka posypane nomen omen cynamonem lekko kwaskowe. Być może mój organizm będąc oszukanym na zasadzie skojarzenia wysyła mi taki sygnał. Goryczki brak, co nie jest oczywiście żadną wadą. Fajne, rześkie, świeże piwko. Podobno jak rude to wredne, ale to nie prawda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz